Liczba publikowanych na tych łamach artykułów, które wyszły spod pióra wielce zasłużonych dla regionu lekarzy, sięga kilkudziesięciu. Kilka osób zwróciło uwagę, na pamiętanego do dziś, choć zmarłego dawno temu, bo w roku 1942 dr. Ludwika Wiśniewskiego, niezwykłego, oddanego swej pracy i ludziom lekarza, który praktykował w Jadowie. Po pomoc udawały się tam także setki chorych z naszych okolic, na przykład Bronisława Sadowska z Kaczkowa, babcia prof. Jadwigi Sadowskiej. Fakt, że decydowano się na kilkudziesięciokilometrową podróż drabiniastym wozem do Jadowa, świadczy, jak wielką ufność pokładano w doktorze. Ufność, a nie wiarę, bo doktor nie obiecywał cudów. Należy pamiętać, że w tamtych czasach tych, którzy mogli sobie pozwolić na choćby lekką hipochondrię, było jak na lekarstwo, a ludzie udawali się do profesjonalnego medyka, a tym bardziej do praktykującego tak daleko, tylko w sytuacjach krytycznych, gdy zawiedli uzdrawiacze, felczerzy, a nawet bliżej praktykujące „dochtory”. Zrozumiałe zatem, iż zdarzały się przypadki, gdy lekarz z Jadowa już pomóc nie potrafił, czy raczej nie mógł.
Referat doktora Ludwika Wiśniewskiego, lekarza z Jadowa całe opracowanie