Nie Zuzela, lecz Babilon będą wkrótce o tej miejscowości mówić. Sromota się szerzy, a tamtejsza młodzież prawie co noc tańcuje do białego rana. Z tym tańcowaniem to jeszcze pół biedy, a gorzej, że sił im na drugi dzień do roboty brakuje, bo tracą swą energię nie tylko w demonicznych pląsach, ale i w bijatykach, które wybuchają co rusz i z byle powodu.
Grudzień roku 1905 obfitował w wydarzenia rewolucyjne. Początkowo redakcja zamierzała zamieścić tylko notkę o strzelaninie na stacji kolejowej w Małkini. Krwawa ta wymiana ognia była jednak powiązana z napadem, do którego doszło raptem kilka godzin wcześniej w Wysokiem Mazowieckiem, gdzie z kasy powiatowej skradziono gigantyczną kwotę prawie pół miliona rubli. Pieniądze były przeznaczone przez Rosjan na budowę fortyfikacji w Zambrowie. Liczni uczestnicy tej akcji uciekali właśnie przez Małkinię. W tym momencie wypada wspomnieć, że przecież pan Wokulski, bohater powieści Lalka, zapłacił za wielką warszawską kamienicę 90 tys. rubli, a że z powodu miłosnego zawrotu głowy mocno przepłacił, to zdobyta fortuna mogłaby wystarczyć na przynajmniej siedem takich kamienic (hrabina Krzeszowska wyceniała przecież tę kamienicę na nie więcej niż 60 tys. rubli).
Zuzelska tańcomania, gorący grudzień 1905 r. całe opracowanie