Lista zasłużonych lekarzy regionu wydłuża się o coraz to nowe nazwiska. Dzisiaj prezentujemy artykuł dr. Alojzego Podolskiego, lekarza powiatowego w Węgrowie u schyłku XIX w. Doktor toczy trudną walkę o czystość i porządek w mieście, a z lektury wynika, że medykowi często z bezsilności opadają ręce. Najmniejsza próba naprawy istniejącego, a wołającego o pomstę do nieba stanu rzeczy, napotyka nieprzejednany opór czujących awersję do higieny mieszkańców i tylko widmo kary sądowej zmusza ich do „wzięcia się za miotłę i szpadel”. Nic zatem dziwnego, że dr Podolski nie widzi przyszłości miasta wyłącznie w różowych barwach: owszem, coraz więcej ulic jest wybrukowanych, ale o asfaltach i betonach „miasteczko może nigdy pojęcia nie będzie miało”; brak w Węgrowie skwerów i parków, w tym zaś względzie „Węgrów postępów żadnych nie zrobił i chyba nie zrobi”. W dzisiejszym opracowaniu przede wszystkim o samej stolicy powiatu, w następnym zaś więcej o jego wioskach i osadach.
Pan Jerzy z Andrzejewa dąży wszelkimi siłami do „urzeczywistnienia marzeń miejscowej i okolicznej ludności”. Okazuje się, że powszechnym marzeniem ludności tamtejszej okolicy, sprawą, która biednych ludzi ustawicznie snu pozbawia, jest przeniesienie sądu gminnego z Zarąb Kościelnych do Andrzejewa.
Mieszkaniec Szulborza o nazwisku Zakrzewski postanowił zerwać z gospodarowaniem na zasadach trójpolówki, a jak pamięć ludzka sięga, zawsze jedno pole obsiewano na jesieni zbożem ozimym, drugie wiosną jarym, a trzecie pozostawiano nieobsiane, tak by sobie odpoczywało i za pastwisko służyło. Reformator spotkał się z całkowitym niezrozumieniem, a nawet agresją sąsiadów – mało brakowało, żeby ktoś padł trupem.
Asfalty i betony nie dla Węgrowa, apel o przenosiny siedziby sądu całe opracowanie