Pan Dominik Staszewski bierze dzisiaj pod lupę najmniejszych Kurpiów. Podobnie jak w przypadku tych większych obraz jest zatrważający. Już najmłodsi palą tytuń na potęgę i aby zdobyć pieniądze na nałóg, to z chałupy jakąś drobnostkę na sprzedaż wyniosą, to coś z furmanki stojącej pod kościołem zwędzą. I co z takiego ancymonka wyrośnie – koniokrad? Oto, do czego prowadzi palenie tytuniu.
Koło Polskiej Macierzy Szkolnej w Czyżewie sprawiło sobie magiczną latarnię z setką obrazków na szkiełkach do prześwietlania. Latarnia stanowi atrakcyjne urozmaicenie wieczornic literackich, na które ściągają tłumy. Bierzcie młodzi Kurpie przykład z czyżewskich junaków. Też byście sobie latarnię sprawili, gdybyście tytuniu nie palili.
Nie wiemy, co palą w Małkini, ale po odejściu proboszcza Leona Gościckiego do Goworowa sprawy nie idą tam najlepiej, a tak po prawdzie, to idą całkiem źle. Co z inicjatywy duchownego powstało, to po jego odejściu natychmiast zmarniało.
Pan Benedykt C., mieszkaniec miasta stołecznego Warszawy, przeczytał jakiś czas temu odpowiedź redakcji na list pewnego czytelnika. Redakcja udzieliła tam szeregu cennych porad tyczących morskich podróży. Pan Benedykt jest pod wrażeniem naszej wiedzy o morzach oraz oceanach i zastanawia się, czy jesteśmy równie kompetentni w dziedzinie cieków wodnych zwanych rzekami. Każdego roku wylatuje bowiem do egzotycznych krain celem połowu ryb. W tym roku wybierał się na Borneo, ale po zapoznaniu się z naszymi wynurzeniami na temat ichtiologii, pomyślał sobie: