Jeszcze do niedawna głównym środkiem komunikacji brokowiaków z Warszawą była kolej, stacją zaś kolejową Sadowne Węgrowskie. Posiadaczy prywatnych samochodów można było policzyć na palcach, bezpośredni autobus kursował do Warszawy jeden, więc wielu innych sposobów na dostanie się do stolicy nie było. Znacznie więcej autobusów kursowało z Broku do Węgrowa, przez Stoczek Węgrowski z przystankiem na wspomnianej stacji, mieszczącej się wówczas w obskurnym drewnianym baraku. W niedzielne popołudnia, szczególnie latem do Warszawy chciały się dostać tłumy, a że autobus nie był z gumy, to wejście do niego wymagało talentów wręcz akrobatycznych. Gdyby pojazd ten miał dachowe bagażniki, to z pewnością i tam, co bardziej wysportowani pasażerowie znaleźliby miejsce i widzielibyśmy obrazki rodem z Indii lub Afryki. Pojazd pełen był tabliczek informujących o maksymalnej ilości miejsc siedzących i stojących, ale szczęśliwe nikt tych informacji nie brał na poważnie. Podobny efekt mają do dzisiaj liczne tabliczki, które podczas podróży po uboższej części świata, można zauważyć w używanych autobusach sprowadzonych ze świata znacznie zamożniejszego.
O Stoczku Węgrowskim na łamach archiwalnych tygodników całe opracowanie