Walenty Zemborski, dzierżawca rybołówstwa w Ekonomii Narodowej Brok nie mógł się nachwalić pogody u schyłku roku 1840. Rybaczenie było zawodem przechodzącym w rodzinie Zemborskich z ojca na syna. Walenty reprezentował któreś już pokolenie tych rybaków i dobrze pamiętał, że często i w połowie listopada lód skuwał wszelkie wody, a sagi jego rodu opowiadały o straszliwych jesieniach, gdy trzaskające mrozy nadchodziły już w październiku. Walenty zapewne nie zdawał sobie sprawy, że swe szczęście zawdzięczał wzmożonej aktywności słońca i jakimś tam słonecznym plamom, czy zabrudzeniom, a czasy, o których pradziad wspominał będą wiele lat później, określane jako mała epoka lodowcowa.