Mieszkanka powiatu ostrowskiego, a najprawdopodobniej ostrowianka donosi o dobrych i złych rzeczach, do których dochodziło w powiecie przed równo 140 laty. Wspomina także o pewnym tragicznym wypadku, o którym już informowaliśmy, poprzez zacytowanie notki z innej niż „Zorza” gazety, ale pani C. Falkowska odkrywa przed nami pewne nowe szczegóły tamtego wydarzenia.
Zamieszczamy pełny tekst anonsowanego już w grudniu artykułu pióra praktykującego w sterdyńskim szpitalu doktora Józefa Tchórznickiego. Niech nikt sobie jednak nie myśli, że spostrzeżenia doktora tyczące naszej niechęci do wodnych ablucji są wyłącznie wynikiem jego obserwacji czynionych w Sterdyni i okolicy. Doktor Tchórznicki był bowiem wziętym medykiem, osobą wielce ruchliwą, a tym samym odwiedzał miejsca od Sterdyni odległe, zwłaszcza w kierunku zachodnim. Doktor Tchórznicki nie ukrywa, że wspomniana niechęć była często powodem wrażeń przykrych dla aparatu powonienia człowieka. Na szczęście było to dawno temu, gdy przeróżne perfumy, wody kwiatowe i kolońskie były dostępne wyłącznie dla zamożnej publiczności, niezrażonej zaporowymi cenami tych produktów. Obecnie wody zapachowe, dezodoranty i odświeżacze powietrza dostępne są praktycznie dla każdej kieszeni, więc liczne problemy związane z naszą awersją do mycia rozwiązały się same. Jeżeli zaś pomimo dostępności wymienionych pachnideł, ktoś uprze się i wbrew rozsądkowi pragnie urządzić w swym domu łazienkę, to doktor podsuwa wiele praktycznych i interesujących rozwiązań.
Ulubioną rozrywką szlachty z parafii nurskiej zdają się pogrzeby. Podług tamtejszych nobilów, uroczystość, w której nie bierze udziału kilku księży i nie towarzyszą jej liczne, a opiewające cnoty zmarłego mowy, nie może być nazwana godnym pogrzebem.
Śmiertelny wypadek pod Ostrowią, kąpmy się raz w tygodniu całe opracowanie