Propaganda wojenna zrobiła swoje, toteż mieszkańcy wsi, miasteczek i miast Królestwa Polskiego nie byli specjalnie zaskoczeni, gdy rankiem pierwszego sierpnia 1914 r. ujrzeli na ścianach budynków szkarłatne plakaty informujące o wybuchu wojny i mobilizacji. Wielką polityką interesowała się tylko niewielka liczba ziemian, inteligentów i oczytanych włościan. Przeważająca część społeczeństwa zachowywała się z rezerwą i czekała na rozwój wypadków – tak było również w Broku i okolicy.
Największy niepokój wzbudziło zarządzenie mobilizacji, bo nie ma co ukrywać, że perspektywa służby w carskiej armii nie wywoływała entuzjazmu pośród poborowych. Prasa głosiła, że nieprzebrane tłumy mężczyzn zgłaszały się na ochotnika do wojska, by bronić mateczki Rosji, cara i jego małżonki, ale prawda była taka, że prawie każdy szukał sposobu, jakby służby uniknąć, a tylko nieliczni młokosi szli do wojska z ochotą czy to z racji ciekawości świata, czy też nadziei przeżycia wielkiej przygody.