Był rok 1794, wybuchło powstanie. Tadeusz Kościuszko wierzył, że jedyną szansą na powodzenie insurekcji jest nadanie jej ogólnonarodowego charakteru. Za broń mieli chwycić wszyscy niezależnie od wyznania, narodowości i pochodzenia. Na warszawskich wałach walczyli w zgodzie i z poświęceniem: wielmoża i łachmaniarz, mnich i ateusz. A że zdaniem naczelnika czuć się Polakiem mógł każdy, to w tłumie ludzi różnych stanów i zawodów, zjawili się i starozakonni. Obok Bartosza Głowackiego, chłopa z Rzędowic, stanął szewc warszawski Jan Kiliński, a także Berek, syn Josla, Żyd z litewskiej Kretyngi.