Tak, jak obiecaliśmy przed dwoma tygodniami, publikujemy drugą część artykułu dr. Alojzego Podolskiego, u schyłku XIX w. lekarza powiatowego w Węgrowie. Uprzednio wiele było narzekań tyczących niechęci mieszkańców Węgrowa do higieny. Dzisiaj kolejna porcja utyskiwań, ale tycząca ludności wiosek i osad powiatu. Nie tylko o higienie jednak mowa, bo choćby taka oświata też pozostawia wiele do życzenia, bo niby jest w powiecie szkół elementarnych tyle, co i gmin, czyli siedemnaście. Jak się jednak sprawie nieco bliżej przyjrzeć, to okazuje się, że mocarzem powiatowej edukacji jest gmina Sadowne, gdzie szkół jest aż sześć, czyli muszą być gminy, w których dziatki są całkiem pozbawione oświaty.
W Małkini, sporej przecież miejscowości, mało, że wkrótce będzie szkoła, to i przemysł okoliczny rozkwita. Lud jest w regionie w zasadzie cnotliwy, spolegliwy, ale kradzieże, oszustwa są na porządku dziennym, co pewnie jest sprawką przybyłych z zewnątrz łazików, bo niemożliwie, aby czynów tak obrzydliwych dokonywali nasi ziomkowie.
Jakiś czas temu zamieściliśmy informację o katastrofie lotniczej, do której doszło pod Ostrowią we wrześniu 1911 r. W publikowanej poniżej notce prasowej czytelnik odnajdzie kolejne szczegóły. Dobrze, że aeroplan zawisł na drzewie dopiero pod Wyszomierzem, bo to oznacza, że 26 września tamtego roku zdołał przelecieć nad Ostrowią, a tym samym nasza okolica jest jedną z pierwszych w Polsce, które podobne dziwowisko ujrzała na niebie. Niewiele ponad miesiąc wcześniej, bo 11 sierpnia, po raz pierwszy latającą maszynę ujrzała Warszawa. Wyczynu tego dokonał Michał Scipio del Campo, którego rodzina zamieszkiwała w Polsce od czasów królowej Bony.